Wszedłem do pokoju, rzucając w kąt mój zielony plecak. Położyłem się na jednym z łóżek. Gapiąc się chwilę w sufit, do mojej głowy wpadła myśl. Wyjąłem pokeball z kieszeni. W tej oto małej kuleczce znajduję się mój kompan. Na dobre i na złe. Zżerała mnie ciekawość, ale rozsądek nakazywał patrzeć bezmyślnie na pokeballa. Głupi rozsądek. Jak widać rozsądek okazał się zwykłą głupotą.
- Otwórz się - szepnąłem, bo nie do końca wiedziałem co mam zrobić.
Z kulki wyleciała błyszcząca mgła, która na moment oślepiła moje oczy. W otępieniu wpatrywałem się w kształt zamieniający się w końcu w... Buizela! Nie był on jednak podobny do "pierwowzoru" rasy. Miał dość długą grzywkę opadającą mu na oczy. Były one koloru jasno brązowego. Kołnierz był raczej trochę mniejszy od kołnierza normalnego rozmiaru. Oprócz tego z jego łap wyrastały krótkie, brązowe pazury.
- Hej! - przywitałem się - Jesteśmy teraz partnerami.
Pokemon omiótł mnie spojrzeniem, z którego zdążyłem odczytać szacunek, pewność siebie i coś w rodzaju... Szczęścia?
Offline
Po męczącej podróży wpadałam do recepcji jak oszalała i wykrztusiłam z siebie:
- Poproszę klucze do pokoju nr 13 .
- Ostrzegam - odparła pani z recepcji - masz współlokatora
Zdziwiona podeszłam do windy i pojechałam na 3 piętro.Zapukałam tam i bez czekania weszłam do środka.W pomieszczeniu był chłopak z brązowymi wpadającymi w czerń włosami. Pomyślałam sobie:
Co?!Mój współlokator to CHŁOPAK?!
Offline
Spojrzałem na nowo przybyłą z delikatnym uśmiechem na ustach.
- Witaj. - powiedziałem cicho, ale na tyle głośno by mogła go usłyszeć. - Nazywam się Zack, a to jest mój Elliot.
Podałem jej rękę czekając na odwzajemnienie gestu.
Mój pokemon wyszczerzył ostre kły w czymś co przypominało uśmiech.
- Bui, Bui! - powiedział szorstko - Bui, bui, bui, buuuizel!
Od razu poznałem, że ma ochotę powalczyć.
- Ech. Tobie tylko walki i treningi w głowię. - westchnąłem utrzymując brak wyrazu na twarzy.
Offline
- Szybko! Unik i wodny puls w jego plecy.
Uśmiechnąłem się pod nosem, a mój pokemon miał w oczach rządzę wygranej.
Buizel zrobił unik. Podkręcił kilka razy Wodny Puls i rzucił w plecy przeciwnika.
---
Każdy z nas będzie decydował ile hp ( punktów życia) ma jego pokemon, ok?
Offline
- Dobra! Uwaga! Stalowy Ogon!
Buizel w pięknym stylu rozbija Kule Cienia, która rozpryskuje się jak mydlana bańka. Eevee kopnął Buizela z użyciem pazurów przez co ma on teraz bliznę na policzku.
Elliot: 90 hp
Eevee: ... ( zadecyduj)
- No dobra! Przyłóż się! Użyj Wodnego Pulsu i walnij w niego Stalowym Ogonem, żeby posłać go z większą prędkością!
Offline
Eevee : 91 hp
- Teraz ! Unik .... i - wybuchnełam płaczem - O nie ! Przez ten twój cios mój Eevee ma poważne złamanie łapki .
Byłam wściekła na Zack'a i Buizela , a do tego ....
- Aaa... psik! - kichnął Eevee .I do tego mój jedyny w swoim rodzaju pokemon przeziębił się. W tym momencie pomyślałam :
Czemu ja!!!Za jaki grzechy mój Eevee jest takim złym stanie!!!!
Offline
Poczułem się zmieszany. Jak to ma złamaną rękę? Przecież była to zwykła bitwa pokemonów, a ja nie atakowałem specjalnie mocno. A może ten Eevee miał jakiś problem z kośćmi... A jeśli chodzi o przeziębienie. Hmm. Przecież ten pokemon prawie cały czas był pokeballu. A może to przez wodne ataki mego pokemona? Może Eevee zmoknął i coś go zawiało? Te myśli krążyły po mojej głowie, a ja stałem w otępieniu przyglądając się nowej znajomej.
- Wiesz co... - zaczął delikatnie - Może udalibyśmy się do centrum pokemonów? Jest takie jedno na terenie ośrodka. Tam na pewno zaopiekują się twoim pokemonem.
Bui, bui - powiedział mój pokemon z wyższością w głosie. Zauważyłem, że on potrafi mówić tylko w ten sposób. - Buizel bui.
Offline
- Wyzdrowieje - powiedziałem trochę jakbym rozkazywał chorobie ustąpić i zostawić Eevee'ego w spokoju.
Buizel zaczął rozmasowywać miejsce, w którym widniało zadrapanie. Spojrzał na pokemona Alex z czymś w rodzaju współczucia, jednak jego twarz zostawała bez wyrazu.
- No dobrze.. W takim razie chodźmy - powiedziałem cicho wychodząc z pokoju i udając się w kierunku centrum pokemonów.
Grzywka Elliota opadała mu na oczy. Przystanąłem w miejscu, żeby zaczekać na Alex.
Offline
Poszłam za Zackiem, myśląc o złamanej łapie Eevee'go.
- Co do złamanej łapy... - zaczęłam tłumaczyć - Eevee ma dość słabe kości, a co do przeziębienia mogło to być przez wodne ataki, bo okno było otwarte.
Offline
- Ach... Spoko - była to najprawdopodobniej najbardziej inteligentna odpowiedź jaka wpadła mi do głowy.
Dobrze, że dziewczyna nie mogła czytać teraz w moim myślach, bo były one trochę pogmatwane.
Skoro pokemon ma słabe kości, to dlaczego trenerka wystawiła go do walki? A może o tym nie wiedziała? Ale przecież powiedziała mi to przed sekundą. A może uważała mnie za tak słabego, iż w tym wypadku ataki nie będą mocne? A może po prostu zapomniała o tym, że jej pokemon ma słabe kości.
Zagryzłem zęby. Moja nowa towarzyszka była zaprawdę wyjątkowa. Moje rozmyślenia przerwał kres wędrówki. Przede mną malował się spory budynek. Był opatrzony wielkim napisem: "Centrum Pokemonów"
Wszedłem tam bez wahania. W środku nie było nikogo oprócz siostry Joy.
- Dzień dobry...
Offline
Ogarnęła mnie fala zdziwienia. Alex musiała być tu częstym gościem
- Tak. Dokładnie - odparłem bez cienia zawahania.
Wzrok siostry Joy padł na mojego pokemona. W oczach miała zaskoczenie.
- Dziwny pokemon - rzuciła w moją stronę i zajęła się opatrywaniem łapki Eevee'ego - Jakoś mało podobny do zwykłego Buizela.
- No tak - przyznałem. - Mój towarzysz jest dość oryginalny...
Offline