Siostra Joy zaczęła oglądać pokemona ze wszystkich stron. Nasmarowała mu łapkę jakąś maścią, usztywniła i wpakowała w gips.
- Powinno się zagoić - powiedziała uśmiechając się promiennie.
- Siostro Joy... Opatrzyłabyś też ranę mojego pokemona? - spytałem uprzejmym tonem.
- Tak. Oczywiście.
Kobieta polała ranę pokemona spirytusem, po czym zaczęła ją przemywać zwykłą wodą. Na kawałek wacika położyła kilka ziół i przyłożyła do zadrapania, cały czas wpatrując się w brązowe oko Elliot'a.
- Hmm... Troszczy się pani o pokemony innych ludzi, a... A sama masz jakieś? - nagle przeszedłem z nią na "Ty"
- Owszem... Ale dawno nie wychodziły z pokeballa.
- Hmm... - zastanowiłem się. - A może stoczysz, że mną bitwę?
- No tak... Tylko, że ja bardziej specjalizuje w pokazach niż w walkach.
- No dobra... To może walka pokazowa? - zaproponowałem.
Offline
Spojrzałem na Alex.
- A może złapiemy jakieś pokemony? Jutro pierwsze zajęcia, a mamy mamy tylko po jednym pokemonie... - zasugerowałem.
Mój wzrok padł na Elliota. Faktycznie był dziwnym pokemonem.
Offline
- Ok... - powiedziałem dosyć chłodno, a mój wzrok padł na las - Dalej Elliot. Złapmy jakiegoś nowego pokemona.
Mimo wielkiego podniecenia, czułem dziwny nie pokój do miejsca, którym był las. Coś mi tam nie pasowało.
Skierowałem się w stronę drzew, rosnących ciasno jedno, przy drugim.
Offline